Archiwum lipiec 2003


lip 31 2003 Zamach??
Komentarze: 5

Dziś po raz pierwszy od jakiegoś czasu pojechałem do Tygryski do domu. Moja mama bardzo się ucieszyła, bo nie musiała gotować obiadu, gdyż wiedziała, że Magda nie pozwoli swojemu Tygrysowi głodować.

Dziś Magda musiała spotkać się ze swoją koleżanką Kaczką. Ja niestety za nią nie przepadałem. W sumie lubiłem ja do czasu, gdy Tygryska nie powiedziała mi, że się jej nie podobam. Ja jakoś mam wstręt do ludzi pozbawionych dobrego gustu, dlatego w ramach protestu postanowiłem się do niej nie odzywać, tylko patrzeć jakby zabiła mi ojca matkę i otruła psa.

Przyszła Kaczka i zaproponowała Magdzie byśmy wpadli do niej na 2 dni na obóz harcerski, bo ona jest druhną czy coś takiego.
Tygryska: To co Piotru$ odwiedzimy ją.
Ja: Czy ja wiem(niedoczekanie).
Magda: Powiedz mu, ze jest boski i koniecznie chcesz by Cię odwiedził.
Kaczka: Jesteś boski.
Ja: Hmmm.. Powiedz jeszcze raz(uznałem że powiedziała to bez przekonania, poza tym nie patrzyła na mnie tylko na Tygryskę).
Kaczka: Jesteś boski.
Ja: W sumie możemy się przejechać.

Kaczka poszła. Niestety, w domu byli jej rodzice, więc nie mogliśmy spedzać czasu w sposób jaki najbardziej lubimy. Na szczeście o 19 są fakty, to mieliśmy te 20 minut. Niestety się nie wyrobiłem.

Jak wychodziłem, jakoś źle się poczułem. Chciało mi się wymiotować. Myślałem,. że zżygam w tym autobusie, na tą miła panią, która na szczęście wyczuła akcję i się przesiadła. Dodatkowo w połowie drogi dostałem gazów. Będac człowiekiem częściowo kulturalnym nie rozprowadziłem ich po autobusie, ale męczyłem się do samego końca.

Jak szedłem z przystanku. Czułem się fatalnie. Raz po raz zatrzymywałem się by puścić bąka. Nie chciałem tego robić w biegu, by przypadkowo nie dostać niespodzianki w gaciach.

Teraz już mi lepiej i zastanawiam się. Czemu Tygryska nie jadła tych ciastek??

boski_apollo : :
lip 29 2003 Adventure
Komentarze: 13

Dziś z Tygryską mieliśmy jechać na rowerach do Sobiekurska do jej cioci. Ze względu na złą pogodę wycofywaaliśmy się z tego planu i miała jechać autousem.
Ja: Chyba się troszeczkę przejaśnia.
Tygryska: Rzeczywiście, to może jednak jedziemy??

I wyruszyliśmy. 2 minuty po naszym wyjedzie oczywiście oczywiście zaczęło lać, ale byliśmy na to przygotowani(kurtki), a poza tym byliśmy pchani rządzą przygody. Ach te ciężkie warunki, kałuże, deszcz i ta złość w oczach kierowców naciskających na klakson(chcąc omijać kałuże zmieniało się pas i jechało pod prąd). Stanęliśmy na światłach.
Ja: Widzisz, nie tylko u was w Warszawie są światła u nas też -->powiedziałem z dumą.
Tygryska:Ale zato nie ma pasów:)
Ja: Wrrr.

Jakoś nam się ubzdurało, że przez las koło torfów dojedziemy na skróty do Janowa. To jechaliśmy. Tygryska zarzuciła grzywą, że aż miałem wątpliwości czy jest na pewno Tygryską a nie Lwicą. Wyjaśniła że jest zodiakalnym Lwem.

Ku naszemu niezadowoleniu stwierdziliśmy, że droga nie biegnie do Janowa, lecz prawdopodobnie na Lubelaka. Tygryska naiwnie, nie znając mojej orientacji w terenie, po raz pierwszy i ostatni zaufała jej i zgodziła się wjechac w wybrany przeze mnie skrót. jakoś szczęśliwie dojechaliśmy do betonowej drużki.
Ja: W prawo czy w lewo??
W sposób demokratyczny wybraliśmy lewo.

Jedziemy jedziemy i nie dojechaliśmy do żadnej drogi, ani nawet najmniejszego śladu cywilizacji. Z dala słychac było szum ulicy. Skreciliśmy w las. Ku pokrzepieniu naszych serc szum samochodów był coraz wyraźniejszy. Nagle drogą się skończyła. Poszedłem na zwiady i ujrzałem pole paroci. A dalej jakiś las.
Ja: Wracamy i spóbujemy skręcić w ten niebieski szlak.

Jechaliśmy tym szlakiem. Na początku wyglądał dośc dobrze, tak że samochód mógłby się. Potem zamienił się w drużkę. Patrzę, tu ciemny las, zadnego śladu cywilizacji. Zachodzące słońce. Zacząłem podupadać na duchu. Tak sobie myślłem, czy jak powiem tygrysce że dobrze widzę po ciemku, to się może lepiej poczuje, na szczęście nie zdecydowałem się nato. Po jakimś czasie dojechaliśmy do tej betonowej drogi i pojechaliśmy w przeciwną stronę niż wtedy. Hura domy!!

Zatrzymałem się i podrapałem Tygryskę za uchem(lubi to).
Ja: Jestem z Ciebie dumny.
Tygryska: Dlaczego??
Ja: Bo jesteś bardzo dzielna 90% dziewczyn by się zatrzymało i rozpłakało. Bałem się że też tak zrobisz.
Tygryska: Nie powiem bym nie miała chwili zwątpienia, ale wierzyłam w swojego Tygrysa.

Spotkaliśmy jakiegoś człowieka
My: Przepraszamy, gdzie jesteśmy??
On: W Janowie.
My: A którędy do Sobiekurska??
On: Nie znaju.
Ja: Chodź spytamy się tej miłej pani.
Miła pani: W prawo a pato w liewo.
Tamtejsi chodowcy pomidorow najwyraźniej korzystają z taniej siły roboczej za wschodu.

Szczęśliwie dojechaliśmy. Zajęło nam to 1,5 godziny. Potem, mimo iż znowu się trochę zgubiłem i wywróciłem na ulicy, wracałem 30 minut. Oczywiście wszystko do prania i cały przemoczony. Ale i tak nie żałuję. lepsze to niż się nudzić.

boski_apollo : :
lip 28 2003 Na łonie natury i nie tylko:)
Komentarze: 12

Dziś ładna pogoda, więc pojechałem na trening, by popracować nad sylwetką i przy okazji się poopolać. Dziś jechałem rowerem, tym razem bez trzymanki. Niestety był przeciwny wiatr i będąc wyprostowanym naraziłbym się na zbyt duży opór powietrza, a nie jestem Adam Małysz by potrafić takie podmuchy wykorzystać. Poza tym nie było żadnych dziewczyn na horyzoncie, więc nie zależało mi za bardzo na stylu.

Po powrocie stwierdziłem, że niestety wcale się nie zaczerwieniłem, dlatego poszliśmy się z Tygryską poopalać. Pojechaliśmy nad Wisłę, z uwagi na to, że tam nikt nie chodzi i jest ładnie i romantycznie. Jako przyzwoitkę zabraliśmy psa, który zamiast nas pilnować poszedł pływać i pic wodę z Wisły. Bardzo fajnie było się opalać na łonie natury, tak nam się spodobało, że poopalaliśmy się jeszcze troszkę w moim pokoju i było cudownie.

Teraz niestety koniec sielanki. Idę pić Matełą, bo dowiedział się ,ę jego była chodzi z takim naszym kolegą. Niestety sposób na uczenie się do niego nie przemawia, woli wypłukiwać komórki mózgowe, zamiast zapisywać je czymś innym:)

boski_apollo : :
lip 27 2003 Krwawa Marry
Komentarze: 9

Dziś wybrałem się z Tygryską i Mateła na przejażdżkę na rowerach.

Wczoraj niestety w brutalny sposób został zaatakowany mój narcyzm. Otóż Tygryska przyznała, że jeden z ratowników był przystojniejszy ode mnie. Musiałem się jakoś dowartościować. Wybrałem dość wąską ścieżkę z korzeniami izacząłem jeździć bez trzymanki(do tego miałem na plecach plecak).
Ja: Widziałaś jak zajebiście jechałem bez trzymanki??
Tygryska: Widziałam. Super!!
Ja: A jak wchodziłem w zakręt??
Tygryska: Ach mój boski. Ja tak nigdy nie bedę umiała.
Wczoraj pokazywałem jak ładnie potrafię chodzić na rękach. Więc możliwe, że jakoś jej zainponowałem.

Pojechaliśmy nad Torfy(zarastające jezioro), a potem nad bunkry, gdzie się rozbiliśmy, czyli położyliśmy na kocyku.

W drodze powrotnej Tygryska zaczęła tracić siły, do tego stopnia, że w pewnym momencie zaczęła jeździć pod prąd i ledwo się dotoczyła do domu. Nie mam zamiaru jakoś określać tego zjawiska, bo niestety do końca go nie rozumiem. Po prostu dostała okresu.

Jak dojechaliśmy do domu od razu walnęła mi się do łóżka. Jak wszedłem do pokoju był już tam tłum gapiów, obserwujących jak leży ledwo żywa. Natychmiast ich przegoniłem.

Okazało się, że taka sytuacja jest dla niej normalna. Kiedyś nawet zasłabła na metrze Świętokrzyska i leżała na ławce, aż nawet policja chciała ją przegonić. Tak więc sobie leżała, a ja jako troskliwy Tygrys opiekowałem się nią. Głaskałem i robiłem herbatkę. Nawet stwierdziłam, że jeszcze nigdy się nią nikt tak nie opiekował:)). Miło było to usłyszeć.

Jedno jest w tej historii pocieszające. NIe zostanę tatusiem hehe:))).

boski_apollo : :
lip 25 2003 Tygrys naukowiec
Komentarze: 15

Po wczorajszym koszu od Karoliny, którą od dzisiaj, wiedząc że tego nie lubi, będę nazywał Karolcią, byłem trochę przygnębiony. Co gorsza wieczorem, dostałem kolejny cios. Otóż dowiedziałem się, że poszła na ognisko nie mówiąc mi o tym.

Dziś rano obudziłem sie w delikatnej depresji i z uczuciem upokorzenia. Uważam, że są 2 sposoby wyjścia z tejsytuacji.
1. Oddanie się wszelkim używkom, by wypłukały mój smutek.
2. Oddanie się nauce, sztuce itp.
Nie wiem jak to się stało, ale pierwszy raz w życiu wybrałem to drugie.

Więc wziąłem książkę i zacząłem się uczyć. Niestety, jak to zwykle bywa po przeczytaniu 15 stron, zapadłem w sen. Obudziłem się za jakieś 2 godziny. Pomyślałem sobie, że zachowam sobie tą książkę i jak moje dzieci będą niegrzeczne to będę je nią katował czytając na głos.  W końcu zmusiłem się i doczytałem rozdział. Myśle że do końca lipca uda mi się ją wykończyć--> zostało 100 stron.

Pocieszam się tym, że jutro przyjeżdża do mnie(po tygodniowej przerwie) Tygryska, a poza tym wraca Mateła. Może nie będzie źle??

 

boski_apollo : :