lip 29 2003

Adventure


Komentarze: 13

Dziś z Tygryską mieliśmy jechać na rowerach do Sobiekurska do jej cioci. Ze względu na złą pogodę wycofywaaliśmy się z tego planu i miała jechać autousem.
Ja: Chyba się troszeczkę przejaśnia.
Tygryska: Rzeczywiście, to może jednak jedziemy??

I wyruszyliśmy. 2 minuty po naszym wyjedzie oczywiście oczywiście zaczęło lać, ale byliśmy na to przygotowani(kurtki), a poza tym byliśmy pchani rządzą przygody. Ach te ciężkie warunki, kałuże, deszcz i ta złość w oczach kierowców naciskających na klakson(chcąc omijać kałuże zmieniało się pas i jechało pod prąd). Stanęliśmy na światłach.
Ja: Widzisz, nie tylko u was w Warszawie są światła u nas też -->powiedziałem z dumą.
Tygryska:Ale zato nie ma pasów:)
Ja: Wrrr.

Jakoś nam się ubzdurało, że przez las koło torfów dojedziemy na skróty do Janowa. To jechaliśmy. Tygryska zarzuciła grzywą, że aż miałem wątpliwości czy jest na pewno Tygryską a nie Lwicą. Wyjaśniła że jest zodiakalnym Lwem.

Ku naszemu niezadowoleniu stwierdziliśmy, że droga nie biegnie do Janowa, lecz prawdopodobnie na Lubelaka. Tygryska naiwnie, nie znając mojej orientacji w terenie, po raz pierwszy i ostatni zaufała jej i zgodziła się wjechac w wybrany przeze mnie skrót. jakoś szczęśliwie dojechaliśmy do betonowej drużki.
Ja: W prawo czy w lewo??
W sposób demokratyczny wybraliśmy lewo.

Jedziemy jedziemy i nie dojechaliśmy do żadnej drogi, ani nawet najmniejszego śladu cywilizacji. Z dala słychac było szum ulicy. Skreciliśmy w las. Ku pokrzepieniu naszych serc szum samochodów był coraz wyraźniejszy. Nagle drogą się skończyła. Poszedłem na zwiady i ujrzałem pole paroci. A dalej jakiś las.
Ja: Wracamy i spóbujemy skręcić w ten niebieski szlak.

Jechaliśmy tym szlakiem. Na początku wyglądał dośc dobrze, tak że samochód mógłby się. Potem zamienił się w drużkę. Patrzę, tu ciemny las, zadnego śladu cywilizacji. Zachodzące słońce. Zacząłem podupadać na duchu. Tak sobie myślłem, czy jak powiem tygrysce że dobrze widzę po ciemku, to się może lepiej poczuje, na szczęście nie zdecydowałem się nato. Po jakimś czasie dojechaliśmy do tej betonowej drogi i pojechaliśmy w przeciwną stronę niż wtedy. Hura domy!!

Zatrzymałem się i podrapałem Tygryskę za uchem(lubi to).
Ja: Jestem z Ciebie dumny.
Tygryska: Dlaczego??
Ja: Bo jesteś bardzo dzielna 90% dziewczyn by się zatrzymało i rozpłakało. Bałem się że też tak zrobisz.
Tygryska: Nie powiem bym nie miała chwili zwątpienia, ale wierzyłam w swojego Tygrysa.

Spotkaliśmy jakiegoś człowieka
My: Przepraszamy, gdzie jesteśmy??
On: W Janowie.
My: A którędy do Sobiekurska??
On: Nie znaju.
Ja: Chodź spytamy się tej miłej pani.
Miła pani: W prawo a pato w liewo.
Tamtejsi chodowcy pomidorow najwyraźniej korzystają z taniej siły roboczej za wschodu.

Szczęśliwie dojechaliśmy. Zajęło nam to 1,5 godziny. Potem, mimo iż znowu się trochę zgubiłem i wywróciłem na ulicy, wracałem 30 minut. Oczywiście wszystko do prania i cały przemoczony. Ale i tak nie żałuję. lepsze to niż się nudzić.

boski_apollo : :
31 lipca 2003, 14:32
wow!!!! i chce ci sie tyle pisac?? mnie to by paluszki zemdlaly POZDROFFFFKA i zapraszam do mnie!! www.blogi.pl/blog.php?blog=agata9898
A.
31 lipca 2003, 09:54
no ladnie... bosz te rowery...w ogole gdzie jest janów i sobiekursk??? ?
30 lipca 2003, 20:11
tylko pozazdroscic takiej tygryski;)
30 lipca 2003, 18:36
Nie ma jak przygoda w deszczu ;)
titanic
30 lipca 2003, 12:46
ja też ci podałam swoj e-mail i właśnie ci wysłałam wiadomość...
30 lipca 2003, 12:35
ciesz się że okresu nie miała ;)
BanShee
30 lipca 2003, 12:22
ha ! ja też byłam na rowerku :) i nieszkodzi, że błądziłam jak zwykle :)
30 lipca 2003, 09:10
Jakby nie patrzeć, przygoda to przygoda!!! (a takie sytuacje w lasku są romantyczne)
30 lipca 2003, 00:16
Zgadzam się całkowicie :) Pozdrawiam
29 lipca 2003, 23:08
eh widzę że Twoja Tygryska to leśna Tygryska i w ogóle jakaś uniwersalna dość, ciekawe jak ona wyglądała po tej wyprawie i co teraz czuje...
29 lipca 2003, 22:40
Lepsze to niż nuda:) Też miewałam takie akcje, hehe. Tylko, że na upartego jechałam obraną trasą [przez szczere pole... grzęzawiska, nawet w jednym z nich buta zgubiłam hehe, przeskakując i przerzucając rower przez kanały irygacyjne... no coś pięknego...]. I dojechałam do takiej drogi, jaką trzeba było jechać by wrócić do domu:)
titanic
29 lipca 2003, 22:36
Swietnie spędzasz czas ze swoją tygryską. Aż pozazdrościć. A ja mam teraz uśmiechniętą minę, bo 2łaśnie się dowiedziałam, że ide w czwartek na randkę z fajnym kolesiem. Bardzo się ciesze tylko nie wiem czy ta znajomość ma szanse na cos więcej...
29 lipca 2003, 22:31
a podobno to kobitki mają słabą orientację w terenie;)

Dodaj komentarz