Adventure
Komentarze: 13
Dziś z Tygryską mieliśmy jechać na rowerach do Sobiekurska do jej cioci. Ze względu na złą pogodę wycofywaaliśmy się z tego planu i miała jechać autousem.
Ja: Chyba się troszeczkę przejaśnia.
Tygryska: Rzeczywiście, to może jednak jedziemy??
I wyruszyliśmy. 2 minuty po naszym wyjedzie oczywiście oczywiście zaczęło lać, ale byliśmy na to przygotowani(kurtki), a poza tym byliśmy pchani rządzą przygody. Ach te ciężkie warunki, kałuże, deszcz i ta złość w oczach kierowców naciskających na klakson(chcąc omijać kałuże zmieniało się pas i jechało pod prąd). Stanęliśmy na światłach.
Ja: Widzisz, nie tylko u was w Warszawie są światła u nas też -->powiedziałem z dumą.
Tygryska:Ale zato nie ma pasów:)
Ja: Wrrr.
Jakoś nam się ubzdurało, że przez las koło torfów dojedziemy na skróty do Janowa. To jechaliśmy. Tygryska zarzuciła grzywą, że aż miałem wątpliwości czy jest na pewno Tygryską a nie Lwicą. Wyjaśniła że jest zodiakalnym Lwem.
Ku naszemu niezadowoleniu stwierdziliśmy, że droga nie biegnie do Janowa, lecz prawdopodobnie na Lubelaka. Tygryska naiwnie, nie znając mojej orientacji w terenie, po raz pierwszy i ostatni zaufała jej i zgodziła się wjechac w wybrany przeze mnie skrót. jakoś szczęśliwie dojechaliśmy do betonowej drużki.
Ja: W prawo czy w lewo??
W sposób demokratyczny wybraliśmy lewo.
Jedziemy jedziemy i nie dojechaliśmy do żadnej drogi, ani nawet najmniejszego śladu cywilizacji. Z dala słychac było szum ulicy. Skreciliśmy w las. Ku pokrzepieniu naszych serc szum samochodów był coraz wyraźniejszy. Nagle drogą się skończyła. Poszedłem na zwiady i ujrzałem pole paroci. A dalej jakiś las.
Ja: Wracamy i spóbujemy skręcić w ten niebieski szlak.
Jechaliśmy tym szlakiem. Na początku wyglądał dośc dobrze, tak że samochód mógłby się. Potem zamienił się w drużkę. Patrzę, tu ciemny las, zadnego śladu cywilizacji. Zachodzące słońce. Zacząłem podupadać na duchu. Tak sobie myślłem, czy jak powiem tygrysce że dobrze widzę po ciemku, to się może lepiej poczuje, na szczęście nie zdecydowałem się nato. Po jakimś czasie dojechaliśmy do tej betonowej drogi i pojechaliśmy w przeciwną stronę niż wtedy. Hura domy!!
Zatrzymałem się i podrapałem Tygryskę za uchem(lubi to).
Ja: Jestem z Ciebie dumny.
Tygryska: Dlaczego??
Ja: Bo jesteś bardzo dzielna 90% dziewczyn by się zatrzymało i rozpłakało. Bałem się że też tak zrobisz.
Tygryska: Nie powiem bym nie miała chwili zwątpienia, ale wierzyłam w swojego Tygrysa.
Spotkaliśmy jakiegoś człowieka
My: Przepraszamy, gdzie jesteśmy??
On: W Janowie.
My: A którędy do Sobiekurska??
On: Nie znaju.
Ja: Chodź spytamy się tej miłej pani.
Miła pani: W prawo a pato w liewo.
Tamtejsi chodowcy pomidorow najwyraźniej korzystają z taniej siły roboczej za wschodu.
Szczęśliwie dojechaliśmy. Zajęło nam to 1,5 godziny. Potem, mimo iż znowu się trochę zgubiłem i wywróciłem na ulicy, wracałem 30 minut. Oczywiście wszystko do prania i cały przemoczony. Ale i tak nie żałuję. lepsze to niż się nudzić.
Dodaj komentarz