Krwawa Marry
Komentarze: 9
Dziś wybrałem się z Tygryską i Mateła na przejażdżkę na rowerach.
Wczoraj niestety w brutalny sposób został zaatakowany mój narcyzm. Otóż Tygryska przyznała, że jeden z ratowników był przystojniejszy ode mnie. Musiałem się jakoś dowartościować. Wybrałem dość wąską ścieżkę z korzeniami izacząłem jeździć bez trzymanki(do tego miałem na plecach plecak).
Ja: Widziałaś jak zajebiście jechałem bez trzymanki??
Tygryska: Widziałam. Super!!
Ja: A jak wchodziłem w zakręt??
Tygryska: Ach mój boski. Ja tak nigdy nie bedę umiała.
Wczoraj pokazywałem jak ładnie potrafię chodzić na rękach. Więc możliwe, że jakoś jej zainponowałem.
Pojechaliśmy nad Torfy(zarastające jezioro), a potem nad bunkry, gdzie się rozbiliśmy, czyli położyliśmy na kocyku.
W drodze powrotnej Tygryska zaczęła tracić siły, do tego stopnia, że w pewnym momencie zaczęła jeździć pod prąd i ledwo się dotoczyła do domu. Nie mam zamiaru jakoś określać tego zjawiska, bo niestety do końca go nie rozumiem. Po prostu dostała okresu.
Jak dojechaliśmy do domu od razu walnęła mi się do łóżka. Jak wszedłem do pokoju był już tam tłum gapiów, obserwujących jak leży ledwo żywa. Natychmiast ich przegoniłem.
Okazało się, że taka sytuacja jest dla niej normalna. Kiedyś nawet zasłabła na metrze Świętokrzyska i leżała na ławce, aż nawet policja chciała ją przegonić. Tak więc sobie leżała, a ja jako troskliwy Tygrys opiekowałem się nią. Głaskałem i robiłem herbatkę. Nawet stwierdziłam, że jeszcze nigdy się nią nikt tak nie opiekował:)). Miło było to usłyszeć.
Jedno jest w tej historii pocieszające. NIe zostanę tatusiem hehe:))).
Dodaj komentarz