Spacer na rowerze
Komentarze: 4
W związku z tym że wszyscy moi koledzy wyjechali, postanowiłem rozerwać troce mojego ojca i zabrać go na spacer. Bez trudu dał się namówić, bo ma urlop, matka wyjechała i cały dzień się nudził oglądając telewizję.
Wybraliśmy się we trójkę. Ja z ojcem na rowerach, a zapchlony kundel(Paskuda - mój kochany piesek) na czterech łapach. W sumie taka przejażdżka jest dla mnie poświęceniem, gdyż nawet jadąc maxymalnie wolno muszę się zatrzymywać by mógł mnie podgonić. Zastanawiam się czy zapomniał jak się biegi zmienia czy co? Bądz co bądz byłem na to przygotowany i nie wytrącało mnie to z równowagi.
Jak wracaliśmy tata zrobił coś dziwnego. Wyciągnął z krzaków torbę, wsadził w nią jakiś ogromny kamień i dalej tak jechał. Gdzieś tak w połowie drogi widząc że nie ma go siły targać zmieniłem go i dowiozłem kamień do domu. Przy bramie też mi zaczął ciążyć i już miałem się spytać jaki jest cel tego wysiłku. W sumie wole nie wiedzieć, pewnie i tak bym nie zrozumiał.
Ze spaceru jest na pewno jedna korzyść. Pies się zmęczył i nie będzie w nocy dołów kopać na podwórku.Haha:)))
Dodaj komentarz