Trylogia:Perwszy raz z miss grejfrut -> cz.2...
Komentarze: 8
To 2 częśc trylogii. Nie powinno się cztać, bez przeczytania 1 części. Ale oczywiście nie jest zabronione.
Uciekałem z tego festynu. Sam nie wiem dlaczego, Mateła twierdzi, że bałem się, że mi zabiorą rower, ja jestem zdania, że byłem tak nawalony że po prostu źle się czułem. Zresztą to chyba nie jest takie istotne.
Będąc już całkiem daleko zadzwoniłem do Mateły i umówiliśmy się na spotkanie przy Majowej. Pojechałem na skróty. Jadę, jadę i nagle dzwoni Mateła.
Matała:Gdzie jesteś??
Ja:Właśnie dojeżdżam do Majowej.
Mateła:Ale my czekamy przy majowej z Grześkiem już pół godziny.
Ja: To jedź do domu.
Tak sobie pomyślałem jak to możliwe, że już jest przy majowej, skoro ja jadę pół godziny i jeszcze tam nie dotarłem. Hmmm . Jadę, jadę coraz dalej ostatnie domy. Las jakiś. Czyżbym się zgubił?? Nagle natknąłem się na kałużę, ogromną taką, nie da się przejechać. No przecież nie będę się wracał, jadę dalej. Mokro w butach ble.
Zaczynałem już tracić, nadzieję, więc ucieszyłem się widząc samochód. Pewna młoda parka przyjechała tu w celach dosyć niedwuznacznych. Przeszkodzić im?? I tak się zaczęli ubierać. Zapukałem do szyby.
Ja:Jak daleko do najbliższej drogi na Otwock??
Koleś:Jesteś w Otwocku.
Wokoło szumi las.
Ja:A do centrum??
Koleś:2 km tą dróżką a potem w prawo 5km.
Gdy przejechałem te 2 km, już wiedziałem, że to nie jest majowa. Jeździłem tędy do pewnej mojej dziewczyny. Jechało się samochodem 10 minut do mojego domu. Po pijaku na rowerze 45 minut.
Tak jadąc miałem zastraszające wizje. A to że mnie coś potrąci. A to że mi zabiorą prawo jazdy(zdałem za 5 razem). Ale na szczęście dojechałem.
Nie chciałem w takim stanie iś do domu to uderzyłem do Mateły. Otworzyła mi jego matka.
Matka M:Mateusza nie ma- spojrzała na mnie, mokre spodnie buty, metny wzrok- ale wejdź do niego do pokoju połóż się i poczekaj.
Ja:OK.
Przyszedł Mateła.
Mateła:Ty dopiero przyjechałeś?? Ja już jestem półtorej godziny. Byłem u Ciebie. Gdzie ty byłeś??
Ja:W Wólce Mlądzkiej. Weź nic nie mów. Nie chcę wracać do domu w takim stanie.
Mateła:Idziemy do baru. Jest tam Ewa i chłopaki.
Ja: No dobra.
I poszliśmy. Koniec części 2. jeszcze jedna
Dodaj komentarz