Komentarze: 5
Pewnego razu na początku tegorocznej wiosny wracając z treningu odwiedziłem Matełę. Na początku zapowiadało się normalnie. Pogadaliśmy trochę, w miarę możliwości opróżniłem mu lodówkę, gdy nagle zaświtała mi myśl. Warto by się napić. Jakbyście znali Matełę, to byście wiedzieli, że on chętnie piszę się na takie pomysły.
Po przeprowadzeniu zbiórki okazało się, że niestety mamy tylko około 12 zł. Nie jest to dużo. Po długiej i wnikliwej naradzie ustaliliśmy, że wypijemy tanie wina. Był to fakt dla mnie pasjonujący, bo nigdy wcześniej takiego nie piłem.
Jak się okazało nie tak łatwo było zrealizować nasze postanowienie, musieliśmy udać się rowerami parę kilometrów, bo wskutek wpływu Kościoła na asortyment sklepów, interesujący nas towar był dopiero w Świdrze.
Uzbierana kwota starczyła na wino Miss grejpfrut i 2 wolty, pojechaliśmy w nasze ulubione miejsce by skonsumować.
Ja:Pierwszy raz takie coś piję.
Mateła:Ja kiedyś próbowałem, ale nie wmusiłem w siebie, oddałem kolegom. To jest całkiem niezłe.
Ja:W sumie tak –patrząc na plakietkę – patrz, zdobyło złoty medal na jakiejś wystawie.
Mateła:Ty chamie, wziąłeś 2 łyki, myślałeś że nie zauważę!! Oddawaj!!
Gul gul przyszedł Majkiel.
Mateła:Cześć, może się napijesz??
Majkiel:Nie, jadę dzisiaj do Misi samochodem do Wawy(też mi powód, jak zwykle przesadza).
Ja:Tydzień temu jeszcze nie chciałeś z nią chodzić. Tak mówiłeś.
Majkiel:Wiesz jak bywa – do Matoły – Co u Ewy??
Mateła:Nieciekawie, podejrzewam że chce ze mną zerwać.
Majkiel pojechał, my wipiliśmy co mieliśmy i jak zwykle w takich momentach przyszła ochota na jeszcze. Ale kasy nie ma co robić. Mateła powiedział, że pewnie Grzesiek nas poratuje, to pojechaliśmy do Mlądza. Nie było go, ale poczekaliśmy.
Grzesiek:Cześć, co tu robicie? Jak was w ogóle wpuścili bez paszportu??
Mateła:Przemknęliśmy się wzdłuż rzeki. Może się napijemy.
Grzesiek:Ja dzisiaj prowadzę(następny). Ale mogę kasę pożyczyć.
Kupiliśmy bardzo dobre wino w kartonie i pojechaliśmy nad rzeke skonsumować. Grzesiek wziął 3 łyki resztę ja i Mateła.
Mateła:Jak jechaliśmy to widzieliśmy jakiś festyn.
Ja:Może wpadniemy??
Grzesiek:Czemu nie.
Przyjechaliśmy ja slalomem miedzy sosnami ledwo się wyrabiałem. Patrzymy a tu jakiś meczyk, namioty, piwko i stoi paru facetów po 40 lat.
Ja:A co to za mecz??
Włochata klata:A chłopaki grają.
Mateła: (na ucho)Nie rób kurwa obciachu.
Ja:Ale liga szóstek czy co??
Włochata klata:Fajne chłopaki, polej im Władziu.
Ja:Ja mam dosyć.
Mateła:A ja chętnie.
Wąsik:To przecież nasz chłopak Świderki, pewnie że polej.
Grzesiek: (cicho) Ja pierdolę.
Mateła wipił za mnie za Grześka i siebie.
Łysy:W zamian za browary rekwirujemy rowery.
Ja:To ja jadę. Na razie.
I pojechałem. Co było dalej? To w następnym odcinku. A będzie ich 3:)