Jest to ostatnia część winologii. Momo przerwy w dostawie prądu udało mi się dokończyć.
Podczas długiej drogi do baru(500m), przypomnieliśmy sobie z Matełą, że częścią naszego misternego planu nie było tylko napicie się, ale także wyrwanie jakichś panienek. Akurat przeszła koło nas akurat, jakaś grupka, ciemno to nie było widać jakie. Wyszedłem z inicjatywą.
Ja(krzycząc): Wracajcie!!
O dziwo wróciły się. Niestety średnia wieku 13. Generalnie jeśli chodzi o wyrywanie to ja zaczepiam(Mateła się wstydzi), a Mateła bajerzy(ja jakoś głupio się czuję sypiąc farmazony), dlatego po wykonaniu mojej części zadania mogłem w spokoju czekać na dalszy bieg wydarzeń.
Mateła: Cześć. Co porabiacie??
Czapka: A spacerujemy sobie.
150 w kapeluszu:Ja się śpieszę do domu.
Mateła:Może skoczymy do baru.
Czapka: Nie musimy iść, jesteśmy już umówione.
Mateła: Szkoda, no to cześć.
Chór:Cześć.
Ja tam się nie żegnałem
Idąc dalej.
Ja: Ale trafiliśmy.
Mateła: Nie ma jak wąskie 13stki.
Jak doszliśmy do baru reszta już tam była. Nie weszliśmy od razu do środka, tylko wpierw poszliśmy ulicę dalej i dopiero wróciliśmy i weszliśmy. Miałem zbyt duże kłopoty z wymową by spytać się dlaczego, zresztą nie interesowało mnie to. Z radością stwierdziłem, że w miarę wyschły mi spodnie i buty.
W barze jak zwykle zaczęło mi się nudzić. Raczej starałem się tam nie chodzić bo zawsze było to samo, jedna dziewczyna i kilku chłopaków. Uznawałem, że przebywanie w takim towarzystwie jest sprzeczne z moją mentalnością Casanovy. Dlatego poszedłem do kibla próbować wkręcić się na osiemnastkę, która była obok. Zagadałem do takiego kolesia.
Ja: Co to za impreza?
Koleś: A taka dziewczyna ma 18stkę. Wyszedłem, bo jakiś koleś chciał się ze mną bić.
Ja: To co nie dałbyś mu rady.
Koleś: Wiesz ja trenuję teakwondo. To jest full-contakt. Jakby się dowiedzieli, że używam tego to bym dopiero dostał.
Ja: A dobry jesteś?? Ja jestem 3 w Polsce w skoku o tyczce.
Koleś: Nie, ja za dużo ćpam. Prawda Młody.
Młody był dopiero przyćpany. Nic nie powiedział tylko patrzył w jedną, drugą, jakby był okrążony przez kosmitów. Zrezygnowałem z tej imprezy.
Jak wracaliśmy odprowadziliśmy Ewę. Dałem jej buziaka i nie lubiąc wylewnych pożegnań zostawiłem ich i poczekałem kilka metrów dalej. Coś długo się żegnają. Za chwile przychodzi Mateła.
Mateła:Ewa właśnie ze mną zerwała.
Ja: Chyba zdążyłeś się już przyzwyczaić.
Patrzę że Mateła płacze.
Ja: No co ty?
Mateła: Ale teraz tak na poważnie, na zawsze.
Ja: W sumie wisiało w powietrzu.
Mateła: Niby się spodziewałem, ale czuję takie ukłucie w sercu, jakąś żałość. W sumie dobrze, że zostaniemy przyjaciółmi, będziemy się spotykać, chodzić razem do baru. Może nie będę tak tęsknił.Ide się przejść po mieście, odreagować.
Ja: Nigdzie nie łaź, choć do mnie nocować.
Jak leżeliśmy w łóżku wspominaliśmy stare dobre czasy, śmieliśmy się z różnych naszych głupich pomysłów, rozmawialiśmy o kobietach. Nagle temat zszedł na jedną którą wtedy kochałem, a może nawet jeszcze kocham.
Ja:To zadzwonię do niej by usłyszeć jej głos.
Usłyszałem jej głos. Jakoś mi się miło zrobiło i wiedząc że mam około 17 darmowych minut(nie pamiętałem że po pijaku połowę wydzwoniłem) zadzwoniłem do niej i mimo że Mateła raz po raz napominał o przemijającym czasie gadałem z nią 15 minut.
Ja: A może zadzwonię do niej jeszcze raz i powiem jej że ją kocham.
Mateła: Po co?
Ja: Bo to prawda. Tylko patrz na zegarek bym nie gadał więcej niż minutę.
Mateła: To dzwoń.
Dzwonię.
Magda: Słucham.
Ja: Chciałem Ci jeszcze jedno powiedzieć. Kocham Cię.
Pół minuty ciszy.
Magda: To fajnie. Cieszę się.. chyba.
Pół minuty ciszy.
Mateła: Już minuta!!
Ja: To wszystko. Cześć.
Jakoś mi się smutno wtedy zrobiło
Rano wszedł ojciec.
Ojciec: Bożena u Piotrka jest jakaś dziewczyna.
Matka:Jakto?
Weszła, Mateła wystawił z gracją nóżkę z pod kołdry.
Mama: haha
Ja:Mamo, gdzie jest jakaś mapa Otwocka?
Mama: A co chciałbyś wiedzieć gdzie byłeś??
Ja:Hmmm